~~Cassie~~
Weszłyśmy do pokoju i od razu zaczęłyśmy się wypakowywać. W łazience rozstawiłyśmy nasze kosmetyki i położyłyśmy się na łóżkach. Nasz wypoczynek nie trwał jednak długo, bo do drzwi ktoś zapukał. Podeszłam otworzyć.
- Witam dziewczęta. To jak gotowa do swojej pracy? - do pokoju wszedł szef Chels.
- Przez całe swoje życie byłam gotowa - odpowiedziała z uśmiechem od ucha do ucha. - ale dziewczyny też idą?
- Twój wybór. Za 20 minut przed hotelem - wyszedł, a ja zamknęłam drzwi.Wyjęłam świeże ubrania z szafy, dziewczyny też. Po 10 minutach miałam na sobie to, Chels to i Lily to. Szybko pomalowałyśmy się i wyszłyśmy przed hotel gdzie czekał już na nas pan Evans. Otworzył nam drzwi od samochodu po czym wszyscy wsiedliśmy i ruszyliśmy. Po przybyciu na wyznaczone miejsce weszliśmy do wielkiego budynku. Szliśmy długim korytarzem, aż znaleźliśmy się w gabinecie szefa. Chels zajęła miejsce przed biurkiem, a my usiadłyśmy z boku i przyglądałyśmy się jak wypełnia podanie.
- Poczekajcie tu chwilę - wyszedł z biura i gdzieś poszedł.
- Strasznie mi się tu podoba. - Chels
- Jak załatwisz tą sprawę to idziemy pozwiedzać
- Lily ma racje. Czas podbić New York.
- Jestem - wrócił. - Zostajesz przyjęta na 3 miesiące. Praca jest legalna. Możesz już iść do domu, lecz jutro widzimy się o 6. Resztę dowiesz się jutro. Do zobaczenia - pożegnałyśmy się i wyszłyśmy z budynku.
- To gdzie idziemy? - zapytałam

~~Liam~~
Tęsknie za nią. Po co ja głupi dałem się wrobić w ten zakichany związek. Pieprzony Modest. Koniec z tym. Trzeba to iść wyjaśnić. Albo nie, bo to nic nie da.
- Niall! - zawołałem chłopaka po czym zjawił się niemalże natychmiast
- Co jest?
- Na ile Chels wyjechała?
- Na 3 miesiące - posmutniał. Ja również
- To lipa - do kuchni wszedł Hazza także przygnębiony.
- A Tobie co?
- Tęsknie za Lily
- A ja za Chels
- Ja za Cassie. Wiem! może pojedziemy do New York'u?
- Nie wiemy nawet gdzie to dokładnie jest - Hazza
- No racje. Trzeba poczekać te 3 miesiące - Niall
- Co to za kółko smutaczy? - Lou wszedł do kuchni.
- Wcale nie. Po prostu tęsknimy. - odpowiedziałem
- Idziemy się rozerwać. Mała impreza. - kazał nam iść się przygotować. Ubrałem luźnie ubrania i dołączyłem do chłopaków.
~~Lily~~
Zmęczone zwiedzaniem wróciłyśmy do hotelu. Każda z nas chciała się wykąpać więc ustąpiłam kolejki. Po wykąpaniu odpłynęłam w krainę Morfeusza.
~Rano~
Obudził mnie budzik Chels. Podniosłam głowę z poduszki i spojrzałam czy Chelsi wstała. Przeciągnęła się i wyjęła czyste ubrania z szafy, a następnie ruszyła do łazienki. Nic więcej nie pamiętam bo moja głowa opadła bezwładnie na poduszkę, a ciężkie powieki zamknęły się.
~~Cassie~~
Równo o godzinie 12 zadzwonił budzik na znak, że pora wstać. Podeszłam do szafy i wyszperałam jakieś ubrania. Wykąpałam się i je założyłam. Po wyjściu z łazienki widziałam, że śpioch jeszcze śpi. Po cichu podeszłam do jej łóżka i perfidnie ściągnęłam kołdrę. Wkurzona spojrzała na mnie.
- Czy nie można pospać w spokoju?! Najpierw budzik a teraz Ty.- wyszła z łóżka i na szybko wyciągnęła ciuchy i zniknęła za drzwiami łazienki.. Hahah zawsze się wkurza jak jej ściągam kołdrę. Kiedy wyszła poszłyśmy do sklepu.
~Miesiąc później~
~~Zayn~~
Jutro ślub mój i Perrie, a chłopcy nadal nie w humorze. Oby dziewczyny przyjechały, bo tak dłużej być nie może.
- Jutro wielki dzień. Gotowy na to wydarzenie? - zapytał siedzący obok Lou.
- Od miesiąca czekam na to. - uśmiechałem się jak głupi do sera.
- To idziemy na przymiarkę garnituru?
- Tak. - zawołałem jeszcze tylko resztę i poszliśmy na miasto. Po długich poszukiwaniach znalazłem odpowiedni garnitur dla siebie, a chłopcy dla siebie. Pojechaliśmy do domu.
~~Perrie~~
Ktoś zadzwonił do drzwi. Wstałam otworzyć i nie mogłam uwierzyć.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę, że jesteście - przytuliłam dziewczyny.
- My też się cieszymy - powiedziała Cassie.
- Właśnie miałam jechać po suknie ślubną. Chciałybyście się wybrać?
- No jasne. Też musimy sobie kupić sukienki. Wzięłam klucze do ręki i wyszłyśmy z domu. Na mieście obeszłyśmy chyba każdy sklep i nic nie znalazłyśmy. Zostały jeszcze dwa. Weszłyśmy do salonu sukien ślubnych. Każdą przymierzyłam. Jedna szczególnie mi się spodobała. Przymierzyłam ją i leżała idealnie. Zapłaciłam za nią i poszłyśmy do ostatniego sklepu w poszukiwaniu sukienek dla dziewczyn. Cassie wybrała tą i taką maskę, Lily tą i taką maskę i Chelsi tą i taką maskę. Nie jest to zwykły ślub. Jest to taki przebierany. Wróciłyśmy do domu i Chelsi zaczęła opowiadać jak jest w New York'u.
- To miałyście tam ciekawie.
- Miałyśmy. Wracamy tam zaraz po waszym ślubie. Szkoda, że nie chcecie tam pojechać w podróż poślubną.
- Jeszcze nie mamy miejsca gdzie jedziemy.
~Następny dzień~
~~Lily~~
Dzisiaj czuję się wyjątkowo dobrze. Obudziłam resztę dziewczyn i zaczęłyśmy się przygotowywać. Ślub na 12, a jest 9:30. Szybko się umyłyśmy i ubrałyśmy w nasze suknie oraz maski. Po dwóch godzinach znalazłyśmy się u Pezz. Wyglądała prześlicznie. Pomogłyśmy jej zrobić fryzurę i pojechałyśmy do kościoła. Dobrze, że chłopcy są w środku i nic nie wiedzą o naszym przyjeździe.
-----------------------------
Wybaczcie że taki krótki. Nie mam weny ostatnio ; c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz